Porównanie sztucznych i żywych choinek

11 marca, 2025

Choinka od pokoleń zajmuje w naszych domach wyjątkowe miejsce. Niezależnie od tego, czy preferujemy dekoracje minimalistyczne, czy uwielbiamy błyszczące bombki i łańcuchy we wszystkich kolorach tęczy, sam symbol drzewka bożonarodzeniowego zwykle łączy rodzinę w czasie wspólnego strojenia. Jednak od lat trwa dyskusja, czy lepszym wyborem jest choinka sztuczna, czy żywa. W tym tekście postaram się przedstawić różne perspektywy, unikając wyłącznie podręcznikowego stylu i wplatając wątki, które częściej pojawiają się w opowieściach z życia wziętych. Mam nadzieję, że takie podejście ułatwi dokonanie świadomego wyboru.

Różnorodność wspomnień i pierwsze wrażenia

Pamiętam, jak jeszcze w dzieciństwie każdego grudnia z niecierpliwością oczekiwałem chwili, gdy wyjmie się choinkę z piwnicy. U nas w rodzinie przez wiele lat była to choinka sztuczna, kupiona w czasach, gdy w sklepach pojawiało się zaledwie kilka modeli drzewek z plastiku. Mimo że tamta choinka miała krzywą podstawę i traciła co jakiś czas fragmenty igieł, uwielbiałem zapach kartonu, w którym ją przechowywaliśmy, bo kojarzył mi się z nadchodzącymi świętami. W pewnym momencie jednak rodzice zdecydowali się kupować żywe drzewko i ustawiali je w dużej donicy w rogu salonu. To z kolei zapach igliwia pamiętam do dziś. Zapach lasu wieczorem, tuż przed Wigilią, kojarzył mi się z prawdziwą magią świąt, której żadne sztuczne drzewko nie mogło podrobić.

Z perspektywy czasu widzę, że wybór między sztuczną a żywą choinką to coś więcej niż tylko kwestia estetyki czy nastroju. Wchodzą tu w grę aspekty ekonomiczne, ekologiczne oraz czysto praktyczne. Moim zadaniem jest możliwie najbardziej obiektywnie zestawić ze sobą wszystkie te czynniki, ale jednocześnie nie chcę popadać w suchą formę list punktowanych. Raczej spróbuję nakreślić różne sytuacje i odczucia, a każdy sam będzie mógł zdecydować, które aspekty są dla niego najważniejsze.

Trwałość i wygoda użytkowania

Choinka sztuczna to przede wszystkim inwestycja na dłuższy czas. Kupujemy raz, a potem przez kolejne lata wyciągamy to samo drzewko z szafy czy piwnicy i dekorujemy według naszego uznania. Samo przechowywanie bywa kłopotliwe w mniejszych mieszkaniach, ale kto ma duży pawlacz lub sporo miejsca w piwnicy, nie powinien narzekać. Dodatkowy plus? Nie musimy martwić się o podlewanie ani sprzątanie dużej ilości opadających igieł, choć jakieś minimalne straty syntetycznych igieł przez lata też się zdarzają.

Żywe drzewko, jeśli kupujemy je w donicy, może z nami zostać nawet po świętach. Widziałem jednak, że wiele osób kupuje świerk cięty, który po kilkunastu dniach zwyczajnie zaczyna gubić igły i wymaga szczególnego traktowania, jeśli chcemy, by jak najdłużej ładnie wyglądał. Przyznam, że kilkakrotnie z własnego doświadczenia pamiętam, jak nerwowo próbowaliśmy znaleźć podstawkę do żywego drzewka i napełnić ją wodą w taki sposób, by nie zalać podłogi. W rezultacie i tak połowa salonu była pokryta kłującymi igłami, co nie zawsze było przyjemne, zwłaszcza jeśli się lubi chodzić boso. Ta niedogodność wydawała się jednak niewielka w porównaniu z zapachem i autentycznością żywej choinki.

Estetyka i wrażenia zmysłowe

W sklepach można dziś znaleźć sztuczne choinki, które naprawdę potrafią zaskoczyć jakością. Wysokiej klasy modele mają gęste gałązki, często wykonane w taki sposób, by odtwarzać naturalny kształt jodły czy świerka. Istnieją też drzewka z tzw. efektem śniegu lub oszronienia, co dodatkowo potęguje świąteczną atmosferę. Widziałem takie choinki w domach znajomych, gdzie gołym okiem trudno było stwierdzić, czy to drzewko jest prawdziwe, czy nie. Oczywiście podchodząc bliżej i wąchając gałązki, łatwo odkryć prawdę, ale wrażenie potrafi być niezwykle realistyczne.

Z drugiej strony mamy żywe drzewka, które przychodzą prosto z plantacji choinek lub z lasu (choć to drugie, jeśli nie jest odpowiednio udokumentowane, bywa nielegalne). Nie wszystkie są idealnie symetryczne, czasem zdarzają się nieco krzywe pnie, ubytki w gałązkach czy różne odcienie igieł, ale w tym właśnie tkwi urok natury. Jeżeli wolimy nieco dzikszą, mniej perfekcyjną formę choinki, to drzewko z naturalnego siedliska na pewno pod tym względem wygrywa. No i zapach – trudno przecenić, jak wielką rolę odgrywa aromat świeżego świerka czy jodły w budowaniu atmosfery świąt. Nawet dla osób, które tak jak ja uwielbiają najróżniejsze zapachy świec czy kadzideł, nic nie równa się tej specyficznej woni żywicy.

Koszty w krótkiej i długiej perspektywie

Jeśli spojrzymy na temat z perspektywy finansowej, sztuczne choinki mogą na początku wydawać się droższe – zwłaszcza te dobrze wykonane, markowe, o realistycznym wyglądzie. Jednak rozkładając koszt na kilka lat użytkowania, może się okazać, że to całkiem oszczędne rozwiązanie. Odpada bowiem coroczny wydatek związany z zakupem nowej żywej choinki.

Żywe drzewko nie zawsze musi być drogie, bo wiele zależy od regionu, gatunku oraz miejsca zakupu. Część osób decyduje się kupować świerki z przydomowej plantacji od lokalnego gospodarza, co bywa naprawdę ekonomiczne. Są jednak też droższe opcje – na przykład jodła kaukaska, dość popularna ze względu na piękny wygląd i wolniejsze osypywanie się igieł, ale równocześnie znacznie wyższa cena niż zwyczajny świerk. Jeśli liczymy każdą złotówkę, wybór może paść na tańszy gatunek drzewa lub na sztuczną choinkę kupioną w promocji. Tutaj w grę wchodzi także praktyczne podejście: jedni wolą raz wydać większą kwotę i mieć spokój na lata, inni zaś cenią sobie coroczną możliwość wyboru nowego drzewka i wsparcia lokalnych plantatorów.

Aspekt ekologiczny i dylemat zrównoważonego wyboru

Nie da się ukryć, że w dzisiejszych czasach przy podejmowaniu różnych decyzji coraz częściej zwracamy uwagę na ekologię. Istnieje dość powszechne przekonanie, że sztuczna choinka jest bardziej szkodliwa dla środowiska, bo wykonana jest z tworzyw sztucznych, a do jej produkcji zużywa się mnóstwo energii i chemikaliów. Z kolei zwolennicy drzewek sztucznych argumentują, że skoro korzysta się z niej przez wiele lat, to tak naprawdę w dłuższej perspektywie może okazać się mniej obciążająca dla planety niż co roku wyrzucane żywe drzewka.

Czy żywa choinka jest zawsze lepsza? To zależy od źródła pochodzenia drzewa oraz od tego, co się z nim dzieje po świętach. Jeśli kupujemy drzewko z legalnej plantacji, gdzie rolnik dba o odnawianie zasobów i odpowiedzialną uprawę, to zapewniamy sobie produkt zgodny z przyrodą. Takie plantacje z reguły są tak zarządzane, że na miejsce wyciętych świerków sadzi się młode sadzonki, dzięki czemu proces jest dość zrównoważony. Problem pojawia się w momencie, gdy drzewka są wyrzucane tuż po świętach na śmietnik, zamiast np. trafić do kompostownika czy zostać przeznaczonymi na biomasę. Wspominałem już o drzewkach w donicach – czasami można je później posadzić w ogrodzie, choć wymaga to wiedzy o tym, jak w odpowiedni sposób przeprowadzić aklimatyzację rośliny.

Sztuczna choinka, wytwarzana z PVC czy innych tworzyw, potrzebuje sporo czasu, by się rozłożyć. Niektórzy oceniają, że może to być kilkaset lat. Jeśli jednak jedno takie drzewko posłuży nam kilkanaście sezonów, a po zużyciu zostanie poddane odpowiedniej utylizacji, można mówić o pewnym kompromisie. Niemniej trudno o jednoznaczną odpowiedź, która z tych opcji jest bardziej przyjazna środowisku, bo wiele zależy od indywidualnych nawyków, regionu i sposobu produkcji lub uprawy.

Zapach a poczucie świątecznej atmosfery

Kiedyś ktoś powiedział mi, że bez zapachu nie ma prawdziwego świątecznego klimatu. Rzeczywiście coś w tym jest. Otwierając drzwi do domu w grudniowy wieczór, czuję się zupełnie inaczej, gdy wita mnie intensywna woń świeżych igieł, niż gdy w salonie stoi pachnąca plastikiem sztuczna choinka. Chociaż niektórzy próbują „odtworzyć” zapach lasu, stosując odświeżacze powietrza w aerozolu albo kompozycje zapachowe w formie olejków eterycznych, nie zawsze daje to tak samo autentyczny efekt.

Z drugiej strony mam znajomych, którzy nie przepadają za mocnym żywicznym zapachem, a nawet zdarza się, że ktoś jest uczulony na niektóre gatunki świerków. Dla nich sztuczne drzewko to wybawienie – nie tylko nie towarzyszy temu swędzenie nosa czy kichanie, ale też można mieć piękną dekorację przez dłuższy czas, bez obaw o wyschnięcie.

Praktyczne wyzwania w domowej codzienności

Posiadanie żywej choinki wymaga trochę pracy. Poza koniecznością znalezienia odpowiedniego miejsca w domu i zadbania o wilgotność czy stabilne umocowanie pnia, trzeba też liczyć się z częstszym sprzątaniem opadłych igieł. Nie każdy ma czas i ochotę na dodatkowe obowiązki w gorącym okresie przedświątecznym. Pamiętam sytuację, gdy wyjechałem na krótkie wakacje zaraz po nowym roku, a zapomniałem wcześniej wynieść drzewka – wróciłem do dywanu usłanego brązowymi igłami, których odkurzanie zajęło dobrą godzinę.

Z drugiej strony, sztuczna choinka też nie jest zupełnie bezproblemowa. Jej składanie bywa zaskakująco skomplikowane, zwłaszcza przy modelach, które mają wiele sekcji łączonych metalowymi hakami. Kiedyś pomagałem przy dekorowaniu takiego drzewka i zajęło to mnóstwo czasu, żeby rozłożyć wszystkie gałązki w miarę równomiernie i zamaskować metalowy pień. W dodatku, po paru latach drzewko może nie wyglądać już tak efektownie, bo część igieł się wypada, a sam materiał płowieje. Wówczas trzeba zainwestować w nowe, co oznacza kolejne wydatki i dodatkowy ślad węglowy.

Wpływ na tradycję i więzi rodzinne

Choć może to brzmieć trochę patetycznie, wierzę, że Boże Narodzenie ma swój jedyny w swoim rodzaju nastrój, w dużej mierze związany z rodzinnymi rytuałami. Dla niektórych coroczna wyprawa po żywą choinkę jest ważnym momentem, który integruje najbliższych. Wspólne wybieranie drzewka w szkółce leśnej, wizyta na kiermaszu i oglądanie setek podobnych świerków – to coś, co dla sporej grupy ludzi jest wręcz nieodłącznym elementem grudniowego okresu. Takie wspomnienia pozostają w głowie na długo i budują magiczną aurę świąt.

Z drugiej strony, jeśli w rodzinie panuje presja czasu albo po prostu ludzie nie chcą się zajmować transportem żywego drzewka (bo to samochód trzeba chronić przed żywicą, bo ciasny bagażnik, bo kłujące gałęzie i tak dalej), sztuczna choinka staje się rozwiązaniem znacznie wygodniejszym. Można ją ustawić w dowolnym momencie grudnia, a rozebrać wtedy, gdy znajdzie się wolna chwila. Być może nawet ta odrobina zaoszczędzonego czasu i nerwów staje się atutem, pozwalającym bardziej skoncentrować się na innych aspektach świątecznej atmosfery, jak pieczenie pierników czy rodzinne spotkania.

Czy istnieje trzecia droga?

Niekiedy słyszę, że istnieją jeszcze inne alternatywy, na przykład choinki wykonane z gałęzi drzew iglastych, umocowane na drewnianym stelażu. To trochę taka hybryda – mamy naturalny zapach i widok żywych gałązek, ale zamiast wycinać całe drzewko, wykorzystujemy fragmenty pędów. Można też rozważyć różnego rodzaju dekoracje z gałęzi jodłowych w wazonie, co daje świąteczną aurę, a jednocześnie nie generuje tak dużego zużycia surowca.

Są też osoby, które w ogóle rezygnują z tradycyjnej choinki na rzecz symbolicznej ozdoby, np. światełek ułożonych w kształt choinki na ścianie. Choć to zdecydowanie minimalizm w nowoczesnym stylu, a nie każdemu przypadnie do gustu, wciąż wpisuje się w pewien nurt ekologiczny i stylowy.

Co dzieje się po świętach?

Z żywą choinką, zwłaszcza tą w donicy, możemy spróbować zrobić coś pożytecznego. Jeśli jest w dobrym stanie, często ogrodnicy sugerują, by wystawić ją na balkon, hartować stopniowo i spróbować przesadzić do gruntu wiosną. To nie jest gwarantowany sukces, bo wiele zależy od tego, czy drzewko było odpowiednio pielęgnowane oraz czy system korzeniowy nie został uszkodzony podczas przesadzania w szkółce. Jednak pomyślne przyjęcie się choinki w ogrodzie daje ogromną satysfakcję i jest piękną pamiątką świąt – drzewo rośnie latami, przypominając nam o danej Wigilii.

Natomiast choinkę ciętą można z powodzeniem przerobić na zrębki lub zanieść do punktu zbiórki odpadów zielonych. W niektórych miastach organizowane są także specjalne akcje, podczas których zbiera się drzewka bożonarodzeniowe z myślą o recyklingu czy tworzeniu ściółki. W ten sposób choinka może posłużyć przyrodzie, zamiast skończyć na wysypisku.

Sztuczna choinka, gdy już dojdzie do momentu, że nie nadaje się do użytku, staje się problemem. Niestety, recykling tworzywa, z jakiego jest wykonana, jest często trudny i nie w każdym mieście dostępne są odpowiednie procedury. Dlatego tak ważne jest, by traktować taką choinkę jak inwestycję na długo i nie wyrzucać jej przy pierwszych oznakach zużycia. Może drobna renowacja albo odświeżenie sprawi, że posłuży kolejny sezon?

Wpływ emocjonalny i osobiste podejście

Przyznam, że sam wciąż przeżywam dylemat dotyczący wyboru choinki co roku. Mieszkam w dość małym mieszkaniu, w którym niewiele jest miejsca na przechowywanie dużej sztucznej choinki. Z drugiej strony, aby ustawić żywą, muszę ją jakoś przetransportować przez wąskie klatki schodowe, a potem zadbać o donicę z wodą. W poprzednie święta zdecydowałem się na drzewko doniczkowe z lokalnej szkółki, które po świętach ustawiłem na balkonie. Niestety nie przetrwało zimowych mrozów, bo mimo osłonienia go włókniną, najpewniej miało źle zabezpieczone korzenie. Było mi żal, bo bardzo przywiązałem się do tej uroczo pachnącej rośliny. W tym roku jeszcze nie podjąłem decyzji. Rozważam, czy nie postawić na coś prostszego, jak niewielka kompozycja z gałązek, ale to już jednak nie to samo.

Rozstrzygnięcie czy pozostawienie wyboru?

Czy sztuczna choinka jest bardziej czy mniej ekologiczna od żywej? Tak naprawdę wszystko zależy od perspektywy i indywidualnych priorytetów. Jeśli dbamy o długotrwałe użytkowanie sztucznej choinki, jesteśmy w stanie ją właściwie przechowywać i używać latami, zmniejszamy jej negatywny wpływ na środowisko. Jeśli wybieramy żywe drzewko z odpowiedzialnej plantacji, a po świętach zagospodarowujemy je w zrównoważony sposób, to również ograniczamy szkodliwe skutki dla przyrody. Trudno zatem jednoznacznie wskazać jedno optymalne rozwiązanie.

Natomiast warto pamiętać, że choinka – niezależnie od tego, czy żywa, czy sztuczna – jest tylko symbolem świąt. Najważniejsze jest to, co się dzieje przy niej: rodzinna radość, wspólne kolędowanie, ubieranie jej w gronie najbliższych, tworzenie wspomnień. Sztuczna czy prawdziwa – byle tylko była sercem świątecznych chwil.

Każda rodzina ma swoje przyzwyczajenia, rytuały i warunki mieszkaniowe, które wpływają na wybór choinki. Ktoś może przeżywać prawdziwą frajdę, planując co roku wyprawę po nowe żywe drzewko i nie wyobraża sobie świąt bez zapachu igliwia. Ktoś inny postawi na wygodę i konsekwencję sztucznego drzewka, ciesząc się perfekcyjnym kształtem i brakiem opadających igieł.

Z punktu widzenia ekologii nie ma jednej uniwersalnej odpowiedzi. Najważniejsze to dbać o świadome użytkowanie zarówno jednej, jak i drugiej opcji. Sztuczna choinka posłuży długo, jeśli będziemy ją szanować i odpowiednio przechowywać. Żywe drzewko będzie natomiast przyjazne środowisku, jeśli pochodzi z certyfikowanej plantacji i zostanie później przetworzone albo posadzone.

Koniec końców, wybór między choinką sztuczną a żywą jest bardzo osobisty i zależy od tego, jak duże znaczenie przypisujemy zapachowi, naturalnemu wyglądowi, trwałości, kosztom oraz aspektom ekologicznym. Ostatecznie każdy musi sam zdecydować, co najlepiej pasuje do jego stylu życia i świątecznej tradycji. Ja lubię sięgać po drzewko żywe, bo wydaje mi się, że wnosi do domu kawałek prawdziwej natury. Ale jednocześnie rozumiem, że dla innych ta sama radość może płynąć z pięknie udekorowanej, trwałej choinki sztucznej, która ma swoje zalety i czasem okazuje się przyjazna środowisku w dłuższej perspektywie. Tak czy inaczej, sama choinka to tylko część świątecznej magii – najważniejsi i tak są ludzie, z którymi w te świąteczne dni zasiadamy przy wspólnym stole.